|
BRATERSTWO WILKÓW
Wszystko o wilkach w jednym miejscu. Forum dla wszystkich ludzi, którzy chcą bratać się z Wilkami, i dla wszystkich Wilków, którym zamknięto ich fora.
|
RÓŻNE PIERDOŁY, KTÓRE POWINNY PRZETRWAĆ W NECIE |
Autor |
Wiadomość |
ANDREAN
Administrator Samotny Wilk
Wiek: 58 Dołączył: 27 Cze 2019 Posty: 207 Skąd: Tu jest moje miejsce na zawsze
|
Wysłany: 2020-06-28, 21:26 RÓŻNE PIERDOŁY, KTÓRE POWINNY PRZETRWAĆ W NECIE
|
|
|
Forum:
Zapisy
Wysłany: 2014-03-05, 22:53 Temat: Zapisy
IMIĘ.
Był zbyt młody by otrzymać imię. W krainie, w której się urodził, zwyczajem wilczych rodziców było, że imię nadawano potomkom dopiero na pierwsze urodziny, po udziale młodzików w pierwszych polowaniach. W ten sposób można było już określić dominujące cechy charakteru czy umiejętności łowieckie osobnika, które to wartości miały bardzo duży wpływ na wybór imienia nadawanego mu przez rodziców. W SERCU KNIEI, krainie gdzie urodził się wilk, odwiecznie nadawano imiona wilkom składające się z dwóch członów. Być może, gdyby wilk został w rodzinie dłużej, otrzymałby imię typu: >CIEKAWSKI NOS< lub >SAME KŁOPOTY<, bo takie określenia najbardziej przedstawiały wtedy jego charakter. Niestety, los spowodował, że Wilk pozostał bez imienia, nie miał mu go kto nadać. Po utracie rodziny pozostał i wychowywał się samotnie, nie miał żadnych przyjaciół, którzy musieliby go nazywać, czy przywoływać. ANDREAN, takie imię otrzymał Wilk na tym forum, bo przecież każdy musi mieć jakieś imię, żeby się odróżniac od innych.
PŁEĆ.
Pełnosprawny samiec w całym tego słów znaczeniu.
WIEK.
Urodził się bardzo wczesną wiosną, najlepszą porą urodzin dla wilków, by wyrosły i rozwijały się zdrowo. Zaczyna się właśnie jego trzecia wiosna, a Wilk niedługo ukończy 2 lata.
MOC.
A czy każdy wilk musi mieć jakąś moc? Nie można być zwykłym Wilkiem, zdanym tylko na swoją siłę, spryt czy odwagę? Na pewno można, ale ANDREAN posiada moc, dar od DUCHA PUSZCZY.
Starzy myśliwi, gdy nie mogli już polować i siedzieli bezczynnie w swoich chatach, w długie zimowe wieczory opowiadali wszystkim przymusowym słuchaczom swoje myśliwskie historie, które przeżyli w puszczy. Była wśród nich i taka, o wilkach, które hipnotyzowały swoje ofiary wzrokiem. Nikt nie dawał wiary w takie opowieści, uważając je za wymysł wyobraźni starych ludzi, którzy chcieli wzbudzić zainteresowanie swoją osobą wśród słuchaczy. A jednak to prawda, są wilki, które potrafią to robić. Przypatrują się swoim ofiarom, lub tylko o nich myślą, wysyłając do niej tajemniczą siłę, która je unieruchamia lub powoduje jej ruchami według woli wilka. Siła ta działa również nie tylko na pojedyńcze sztuki, ale i na całe stada. Nieraz zdarzało się, że pod osłoną nocy wybite zostało całe stado owiec przez pojedyńczego wilka, bezgłośnie, bez jakiegokolwiek zamieszania czy reakcji ofiar. Nawet pasterze i ich psy stróżujące niczego nie byli w stanie zauważyć. Dopiero brzask wschodzącego słońca odkrywał makabryczny widok pokotu ciał ofiar porozrzucanych na pastwisku. To wilk odkrywał lub trenował siłę swojej mocy, kolejno uśmiercając nieszczęsne ofiary. Wilk, który jest już doświadczony w posługiwaniu się swoją mocą, potrafi z całego stada zwierzyny wybrać jedną, przeznaczoną na karmę ofiarę, nie niepokojąc pozostałych osobników, które pozostają w nieświadomości co za chwilę się wydarzy. Po prostu, wybraniec odchodzi ze stada tam, gdzie nakazuje mu wilk, i tam ginie szybką bezbolesną śmiercią. Ta moc to nic innego niż stan umysłu, działa na wszystkie istoty, które posiadają umysł. Im umysł ofiary jest słabszy, tym silniej oddziaływuje na niego wilk obdarowany mocą hipnozy. Siła działania mocy jest jednak tak wielka, że potrafi opanować również człowieka.
Był kiedyś mysliwy, zagorzały łowca wilków, przepełniony nienawiścią do tych zwierząt, tępił je przy każdej sposobności i okazji. Raz udało mu się wytropić stado wilków. Przygotował więc zasadzkę. Aby łatwiej było wybić całą watahę należało jako pierwszego wilka zabić przewodnika stada, wiedział to od dawna, nie raz tak robił, miał w tym doświadczenie... Stado pozbawione przewodnika jest niezdolne do obrony i łatwiej je wybić co do sztuki.
Myśliwy znalazł wilczą ścieżkę, wybrał odpowiednie miejsce do oddania dobrego strzału, ustalił porę w której ścieżką poruszały się wilki i czekał. Cierpiwość jest potrzebna do takich łowów, myśliwy ją miał. Czekał na wilki z palcem na spuście odbezpieczonej dubeltówki, siedząc na gałęzi drzewa, która przechodziła ponad wilczą ścieżką. Wilki miały nadejść na wprost niego, schodząc z niewielkiego pagórka. W przewidywanym czasie pojawiło się stado, maszerując, jak to wilki mają w zwyczaju, jeden za drugim, stawiając łapy w ślady swego poprzednika. Pierwszy szedł basior przewodnik stada, za nim reszta wilków. Poruszały się bezgłośnie, obserwując okolicę. Myśliwy zauważył zwierzęta, przygotował się do strzału, lecz na lini ognia pojawiła się ulistniona gałązka. Postanowił więc poczekać, aż wilki podejdą bliżej dla oddania bardziej dogodnego strzału. Ta chwila zawahania sprawiła, że został zauważony przez przewodnika wilków. Przywódca stada, doświadczony basior, wiedział kim jest człowiek i czego można się po nim spodziewać, miał już z nim kilka złych spotkań. Od razu zauważył wymierzony w siebie gromowładny kij. Kiedy człowiek ciska gromy, zawsze ktoś ginie. Lecz nie tym razem, przewodnikiem stada był wilk, który posiadał moc hipnozy posłuszeństwa. Wilk popatrzył na człowieka swoim przejmującym wzrokiem, a ten nie był w stanie nacisnąć na spust broni. Mysliwy mógł tylko zobaczyć, jak wilki kolejno omijając basiora, który wpatrywał się w człowieka przechodzą pod nim, uważnie mu się przypatrując, nie był w stanie wykonać żadnego ruchu. Gdy wszystkie wilki przeszły, dołączył do nich i basior, a po chwili działanie mocy ustąpiło. Lecz człowiek zaskoczony działaniem mocy dalej siedział na gałęzi drzewa, z palcem na spuście wycelowanej w ten sam punkt broni, zastanawiając się dlaczego nie strzelił. Nigdy już więcej nie zabił żadnego wilka. (Cała historia pochodzi z opowiadania pt. "Człowiek, który pokochał wilki", może też ją kiedyś dokładnie opiszę).
Taką właśnie mocą dysponuje Wilk ANDREAN, do tej pory używał jej tylko do ułatwienia sobie łowów, by zaspokoić głód. Ale zawsze może użyć jej do innych celów...
Moc: hipnoza posłuszeństwa, nieograniczone możliwości, jak dalej będzie jej używał ANDREAN, tego nie wie jeszcze nikt.
ANDREAN posiada jeszcze jeden dar od DUCHA PUSZCZY, ale o nim nie wie...
CHARAKTER.
Niewiele tu można napisać. Istota która wychowuje się sama w puszczy musi być twarda. Jest Wilkiem samowystarczalnym, potrafi zadbać o wszystkie swoje potrzeby. Jest Wilkiem upartym, trudno się zniechęca, wykorzystuje rozum i zdobyte doświadczenie ,dążąc uparcie do wyznaczonego celu. Jeśli trafia na przeszkody nie do pokonania, nie rezygnuje, co najwyżej odkłada dotarcie do celu na później. Jako Wilk bez doświadczenia w życiu w stadzie będzie naiwny, uwierzy każdemu w każdą historię. Do tej pory znał tylko prawdę, nie wiedział co to jest kłamstwo. Lecz niech się strzeże ten, który będzie chciał wykorzystać naiwność Wilka do niecnych celów. Wilk ma dobrą pamięć i krzywdę zapamięta na całe życie, można go oszukać tylko raz, tracąc przez to jego zaufanie na zawsze. Jako Wilk samotny wyposażony jest w dużą dawkę dobrego humoru, dobry humor jest najlepszym przyjacielem gdy jest się samotnym. Godzinami potrafił bawić się kawałkiem skóry trenując sztukę walki i polowań, lecz brak mu doświadczenia w walkach wilczych. Nie jest Wilkiem okrutnym, zabija tak by ból był jak najmniejszy, by śmierć przychodziła szybko, nie przysparzała cierpienia ofierze. Lubi delektować się snem, wiedząc jak ważne jest wypoczęte ciało (nie mylić z lenistwem, którego Wilk nie posiada), przesypia większość doby, a obudzony nie w porę będzie bardzo nieprzyjemny. (Radzę zapamiętać...) Gdyby się z kimś zaprzyjaźnił, to była by to przyjaźń bardzo mocna. Wilk wie co to jest honor i dane słowo. Potrafi pomóc całkiem bezinteresownie gdy nie ucierpi na tym jego własny byt. Jest małomówny, ale wynika to raczej z jego nieśmiałości, niż z braku słów. Jako samotnik zdecydowanie woli słuchać co do powiedzenia mają inni, niż samemu się wysławiać, lecz na pewno nie da się zagadać, zachowując zawsze czujność. Wilcze przysłowie, które zdążyła przekazać mu Matka to: SERCE ZA SERCE, KREW ZA KREW, Wilk powziął je za swoje życiowe motto, lecz nie jest Wilkiem nadmiernie mściwym.
W tej chwili ma dwoje przyjaciół; ORŁA, który jeszcze nie wyjawił mu swego imienia, oraz DUCHA PUSZCZY, który sprawuje dyskretną opiekę nad Wilkiem, nie wtrącając się jednak w jego sprawy.
Wrogiem na pewno pozostanie niedźwiedź BOERBOEL, Wilk miał z nim przykre spotkanie...
CHARAKTERYSTYKA "TECHNICZNA"
Wilk ANDREAN jest Wilkim dość sporych rozmiarów jak na swój gatunek, jego rodzice nie byli ułomkami. W kłębie mierzy sobie 83 centymetry, stając na tylnych nogach dosięga pyskiem wysokość 1,95 metra, waży 75 kilogramów. Pomimo tej wielkości jest Wilkiem bardzo sprawnym, skok w zwyż z miejsca wykona na wysokość 2,2 metra, a z rozbiegu pokona 3,2 metra. Skok w dal to odległość 4,5 metra z miejsca i 9 metrów z rozbiegu. Wilk potrafi również wspiąć się na niewielką wysokość po pochyłym drzewie. Szybkość transportowa to 15 kilometrów na godzinę, szybkość podróżna wynosi 33 kilometry na godzinę, z tą szybkością Wilk potrafi przemieszczać się przez długi czas bez zmęczenia, szybkość maksymalna to 65 kilometrów na godzinę na krótkim odcinku.
Pełną sprawność uzyska Wilk w wieku lat 4. Teraz jest młodzianem w fazie rozwoju. Być może Wilk dożyje zaszczytnego 14 roku życia, by umrzeć ze starości, o ile nic szczególnego się nie wydarzy...
Tak sprawne ciało potrzebuje sporej porcji energii, Wilk zjada 1 kilogram mięsa dziennie, co wystarcza mu na trzy dni by zachować pełnię sił. Żołądek Wilka jest w stanie pomieścić jednorazowo około 7 litrów pożywienia, co mogło by wystarczyć na trzy tygodnie funkcjonowania bez polowania. Jednak Wilk nie lubi się objadać, ceni wolność ruchów i swobodę poruszania. Karmą Wilka jest mięso każdego gatunku z wyjątkiem wilków i psów. Najbardziej lubi świeżutkie jeszcze ciepłe, zna smak mięsa pieczonego w ogniu, nie pogardzi w chwili głodu i padliną, lubi też zjadać owoce leśne jeśli akurat są dostępne.
Zna różne roślinki leśne i zioła, które pomagają w trawieniu i leczeniu wilczych dolegliwości.
Siła uciągu Wilka w zębach wynosi około 190 kilogramów , to znaczy, że jest w stanie przemieścić na odległość sporego dzika. Wilk potrafi pływać i nurkować, lecz boi się to robić w rzece.
Umaszczenie sierści w okresie zimowym ma w kolorze popielatym, kolor popiołu drzewnego z ciemniejszymi pręgami i rozjaśnieniami. Futro zimowe gęste, z bogatym podszerstkiem gwarantuje odporność na każde mrozy.
Umaszczenie sierści w okresie letnim jest zbliżone do czerni, lecz ciemne są jedynie końcówki włosa, im bliżej skóry tym włos jaśniejszy. Powoduje to, że podczas ruchu, przesuwająca się po mięśniach skóra odgina na boki włos, ukazując jaśniejsze wnętrze co przysparza elegancji Wilkowi.
Głowa proporcjonalna do wielkości ciała, otoczona szlarą z długiej sierści w której dominuje nos i wielkie, o intensywnie żółtym kolorze, dwoje oczu. Oczy te podświetlone w nocy choćby nikłym światłem księżyca swiecą kolorem szmaragdowym. Uszy niewielkie, stojące, wystające nieznacznie poza zarys głowy.
Ogon długi, mocny, obficie owłosiony długim włosem normalnie i w czasie biegu noszony nisko. W czasie podniecenia unoszony wysoko w górę ukazuje jaśniejszy spód, widziany od tyłu wygląda niczym maczuga albo raczej jak wielki, jasny wykrzyknik, którego czarną kropką jest...(no chyba się domyślacie)
Łapy o mocnej grubej kości, poruszane silnymi mięśniami, palce zaopatrzone w twarde długie pazury.
HISTORIA.
Urodził się w ciepłej, suchej jamie wygrzebanej w zboczu glinianego stoku, porośniętego świerkowym lasem. Wnętrze nory, obfita komora, wymoszczone było suchymi liśćmi i trawą, które Wilcza matka zapobiegliwie znosiła do środka już w czasie ciąży. Wejście do nory wygrzebane było w wykrocie po korzeniach powalonego przez wichurę wiele lat temu świerka. Nora ta od lat była wykorzystywana przez rodzące Wilczyce. Był początek wiosny lecz na dworze zalegała jeszcze gruba warstwa topniejącego śniegu. Zima bardzo opóźniła swoje odejście tego roku z krainy SERCA KNIEI.
Nie był jedynakiem, miał rodzeństwo, dwie siostry i dwoje braci. Dwoje braci, czarny i biały, dwoje sióstr, czarna i biała, on jedyny o ciemno popielatej sierści. Był wśród nich największy i odróżniał się od nich szybkością wzrostu i rozwoju. Gdy jego rodzeństwo baraszkowało jeszcze w legowisku, on wyglądał już z jamy i widział resztki płatów śniegu topniejącego w cieniu drzew. Widok z nory zapierał dech w piersi młodego Wilczka, w odległym dole, pośród przerzedzających się drzew widniała rzeka, niczym mityczny stwór mieniła się wszystkimi kolorami błękitu. Przeciwległy brzeg rzeki zaczynał się skalistym zboczem, wyżej porośniętym lasem, który kończył się na granicy wiecznego śniegu. Szczyty przeciwległej góry zawsze były osnieżone, i ich biel odbijała się w falach rzeki. Nawał nowych zapachów działał na Wilka jak narkotyk, pragnął poznać je wszystkie natychmiast. Lecz nad tym by tak się nie stało miała baczenie Wilcza matka. Wilczyce to dobre matki, dbają troskliwie o swoje potomstwo, w puszczy na maluchy czyha wiele niebezpieczeństw. Wilczek był jeszcze stanowczo zbyt młody by samodzielnie poznawać świat. Jednak matka nie mogła opiekować się maluchami nieustannie. Wykarmienie takiej czeladki wymagało wiele trudu. Gdy szczenięta były małe, zajmował się tym tylko ojciec maluchów. Na polowaniach spędzał długie godziny, a gdy było udane, wywoływał Wilczycę z nory umówionym sygnałem i razem znikali gdzieś na długo. Wilczyca zjadała tyle mięsa, ile mogła pomieścić w swoim żołądku i wracała do szczeniąt nakarmić je. Gdy szczenięta podrosły, siły jednego rodzica były zbyt małe by zaspokoić potrzeby maluchów i ich matki. Wilczyca dołączyła do ojca i od teraz polowali już razem. Młode wilczki coraz dłużej zostawały same, napomniane wcześniej przez matkę o niebezpieczęstwach czyhających na zewnątrz nory, lecz nic nie było już w stanie powstrzymać ciekawości młodego Wilka. Wilczęta były zdane tylko na siebie. W krainie SERCA KNIEI wilki łączyły się w watahy tylko na okres zimy, bo tak było łatwiej w grupie przetrwać ciężki czas. Już z końcem zimy, Wilczyce, które spodziewały się potomstwa oddalały się od stada by znaleźć miejsce odpowiednie na poród i odchowanie potomstwa. Odchodziły wraz z ojcem potomstwa, który pomagał w utrzymaniu rodziny. Z nastaniem wiosny rozdzielała się i reszta watahy, by ponownie połączyć się z nastaniem kolejnej zimy, tym razem już z nowymi, podrośniętymi członkami stada. Wtedy to właśnie następowało uroczyste nadawanie imion młodym wilczkom, wraz z wprowadzeniem ich do stada. Niestety, Wilczek nie doczekał tej chwili...
Pewnego wieczoru, gdy matka wraz z ojcem pobiegła polować, mały Wilczek wybrał się na swoją pierwszą wędrówkę. Szedł tam, gdzie kierował nim nos, starając się zapamiętać przebytą drogę. Starannie obwąchiwał każdą nową napotkaną rzecz, aż trafił na dziwny, intensywnie pachnący kamień. Starał się go obrócić łapą, lecz kamień posiadał kolce i nie dawał się obrócić a tym bardziej ugryźć. To jeż na swojej pierwszej wyprawie łowieckiej usiłował znaleźć jakieś pożywienie po zimowym letargu. Kolce to skuteczna broń jeża nawet przed ciekawskimi wilkami. To była pierwsza Wilcza lekcja życia w puszczy; że nie wszystko jest przyjemne w dotyku, nawet gdy ładnie pachnie zdobyczą.
Następna wyprawę Wliczek zrobił kilka dni później. Znowu poszedł sam, rodzeństwo nie miało jeszcze tyle odwagi by oddalać się samodzielnie zbyt daleko od nory. Tym razem skierował swe kroki w kierunku rzeki. Rozbudzona wiosną puszcza wydawała z siebie najrozmaitsze dźwięki budzącej się do życia przyrody. Oświetlona mocnym światłem Słońca przebijającego się przez gołe jeszcze od liści gałęzie drzew ziemia, parowała intesywnie wszystkimi leśnymi zapachami, od których aż kreciło się Wilczkowi w głowie. Odszedł już daleko od bezpiecznej jamy, od rzeki dzielił go jeszcze obszar bagiennego terenu. Tu nad brzegiem bagiennej sadzawki spotkał dziwne, skaczące stworzenie. To żaba, która spieszyła do wody z zimowego legowiska na wiosenne gody. Pochłonięty poznawaniem nowego znaleźiska Wilczek stracił czujność. Nie zauważył zbliżającego się niebezpieczęstwa. Nagle został pochwycony za skórę na karku i uniesiony do góry. Tak postępowała Wilcza matka, gdy chciała przenieść swoje szczenię w inne miejsce, lub uspokoić rozbrykane maluchy. Wilczek znieruchomiał, taki chwyt uspokajał najbardziej rozbrykane szczenięta. Lecz tym razem to nie była Wilczyca. Wilczek został uniesiony znacznie wyżej, niż wtedy gdy robiła to jego matka. Ogromna łapa obróciła Wilczka twarzą w twarz i Wilczek zobaczył olbrzymiego stwora stojącego na dwóch nogach. Stwór był cały pokryty futrem z wyjatkiem twarzy, która tylko częściowo pokryta była długim włosem.Stwór przypatrywał sie Wilczkowi uważnie swoimi niebieskimi oczami, obracając szczeniakiem w lewo i prawo jak gdyby oceniając jego wartość. To niedźwiedź!- pomyślał Wilczek-, matka opowiadała rodzeństwu o niedźwiedziach, odwiecznych wrogach wilków. Ten wielki drapieżnik, którego rady nie dałoby pokonać i pięć doświadczonych w łowach wilków, stawał w czasie walki na dwóch nogach i ciosem łapy uzbrojonej w potężne pazury potrafił rozerwać wilka na pół. Opis dokładnie pasował do tego co mówiła matka, a co widział przed sobą Wilk. Wielki zwierz w grubym brunatnym futrze stojący na dwóch nogach. I teraz mnie zje...- nie zdążył pomyśleć Wilczek, gdy nagle pod nim rozwarła się wielka paszcza i pochłonęła w swojej odchłani malca.
***************************************************************************
Słońce chyliło się ku zachodowi. Na kamienistym, płaskim brzegu rzeki paliło się ognisko, snując leniwie smugę dymu. Wiatr był prawie nieodczuwalny. Ognisko oddzielała od wody ustawiona na kamieniach tratwa, pod którą również żażyły się węgle. Wokół ogniska, na kamieniach wyłożonych skórami siedziało kilku mężczyzn. Każdy z nich miał na sobie futro, które dawało ochronę przed zimnem, pomimo słonecznego dnia czuło się jednak chłód. Mężczyźni zajęci byli drobnymi pracami, które potrzebne były im do pomyślnych łowów. Przygotowywali pułapki, ostrzyli noże, strugali ościenie, przygotowywali strzały, czyścili broń palną. Czas pracy umilali sobie opowieściami myśliwskich historii i snuciem planów na przyszłość. Nagle zauważyli męzczyznę zbliżającego się brzegiem rzeki.
- O, PIERRE wreszcie wraca - powiedził do siedzących przy ognisku towarzyszy MICHAEL.
- Gdzieś ty się podziewał tyle czasu, już myśleliśmy, że wilki cię zjadły - zaśmiał się SULLY.
- W tym futrze jest bezpieczny, tak śmierdzi, że uciekną od niego wszystkie wilki. Mógłbyś je kiedyś wreszcie wyprać w rzece - zażartował JEAN
- Nachodziłem się, nóg nie czuję, obejść te wszystkie pułapki to zajęcie na cały dzień. Muszę odpocząć, zrobi mi kto kawę, ale taką mocną ? - spytał się towarzyszy PIERRE, spoglądając na gotującą się w kociołku wodę.
- Kawę trzeba oszczędzać, pijesz jej tyle codziennie, że zabraknie jej za kilka dni - odrzekł JEAN.
- Widzę, że niewiele się złapało zwierzyny w pułapki. Pewno wilki wszystkie zwierzaki wypłoszyły - zauważył SULLY, spoglądając na położoną obok ogniska PIERROWĄ zdobycz.
- Co tam dzisiaj przyniosłeś ? - zainteresował się MICHAEL.
- Dwa zające i wydrę - wyliczył PIERRE - i jeszcze niespodziankę, nie zgadniecie jaką - dodał z tajemniczą miną.
- Złoto ? - z nadzieją spytał MICHAEL.
- Tobie tylko jedno w głowie - zaśmiał się PIERRE - nie, ale mam coś lepszego...
-ANDREAS! - zawołał syna - odpowiedziało mu milczenie.
-Gdzie jest ANDREAS ? -spytał zebranych - Mówiłem mu żeby nigdzie nie oddalał się sam. W okolicy może być już pełno głodnych niedźwiedzi, wiosna na całego wreszcie, to i pewno dawno się obudziły głodne i złe.
- Poszedł cię szukać, martwił sie o ciebie, dobry syn, już nie mógł się doczekać twojego powrotu. - odpowiedział JEAN.
- Puściliście go samego ? Mówiłem, że trzeba go pilnować. Młokos nie ma pojęcia o życiu w puszczy, najpierw musi nabrać doświadczenia.
- Nie martw się na zapas, wziął ze sobą KAKUNA, KAKUN go obroni i przed niedźwiedziem i pumą...i troskliwym ojcem też - dodał z humorem JEAN.
KAKUN, był to wielki dog francuski, zaprawiony w walkach psów, był w stanie pokonać chyba każde zwierzę czy człowieka. Mysliwi tym razem zabrali ze soba psa, aby towarzyszył ANDREASOWI w jego pierwszej zimowej wyprawie łowieckiej w puszczy. Corocznie myśliwi z fortu SAMOJEB z końcem lata szykowali się do wyprawy łowieckiej. Celem tych wypraw było zawsze zebranie przez zimę jak największej ilości zwierzęcych futer, które potem wyprawione sprzedawali kupcom przypływającym rzeką na początku lata do fortu. Dojście do tych terenów łowieckich zabierało kilka miesięcy, brak było bowiem wytyczonych szlaków, które prowadziły by do tych dziewiczych, niezamieszkałych przez człowieka ustroni, a poruszać się trzeba było pieszo niosąc na plecach cały potrzebny do łowów dobytek. Droga na łowisko prowadziła przez skaliste zbocza, wartkie strumienie, gęste, nie tknięte reką człowieka lasy...Bagniska w głębokich dolinach, pełnych jeszcze uciążliwych owadów, droga przez mękę...do przebycia kilka łańcuchów górskich, których szczyty pokryte były zawsze bielącym się śniegiem a doliny porośnięte gęstym lasem.
Dopiero gdy ANDREAS skończył 15 lat jego ojciec- PIERRE zdecydował się, nie bez wahania, że można zabrać syna na taką trudną wyprawę. Życie w puszczy, szczególnie w zimie nie jest łatwe nawet dla doświadczonych myśliwych a co dopiero dla młodzieńca, który spędzał je do tej pory w ciepłej chacie. ANDREAS tak długo prosił ojca, chwalił się nowo nabytymi umiejętnościami, namawiał sąsiadów by go popierali, aż ojciec w końcu uległ namowom i zabrał syna na wyprawę. Dodatkowo, dla towarzystwa i ochrony zabrali psa - KAKUNA. KAKUNA kupili kiedyś od kupca, który przypłynął po futra. ANDREASOWI żal było patrzeć jak pies jest wykorzystywany do walk psów i ciągle musi leczyć nowe rany. Ojciec dobił targu z kupcem za nie małą cenę, bowiem kupiec dobrze wycenił wyszkolonego, silnego psa. Od tej pory, chłopiec i pies zaprzyjaźnili się ze sobą i byli nierozłaczni.
Na zimowe łowiska, aby zdążyć przed zimą, należało wyruszyć już z końcem sierpnia by nie utknąć w śnieżnych zaspach w połowie drogi. Zimowe łowiska położone były daleko na północ od fortu, tam zima zaczynała się wcześniej. Myśliwi mieli już przygotowane w kilku miejscach w poprzednich latach szałasy, w których organizowali tymczasowe schronienia i bazy wypadowe na łowy. Przed nastaniem zimy należało jednak uzupełnić zapasy drewna, naprawić uszkodzenia, założyć świeże ocieplenie z mchu lub torfu. Należało też przygotować drzewo do budowy tratwy, którą na wiosnę wracali do fortu. Droga powrotna była łatwiejsza: po zejściu kry z rzeki wodowało się tratwę, na tratwę ładowało cały dobytek i zdając się na prąd rzeki spływało w dół. Najlepszym budulcem na tratwę jest drzewo osiki, łatwo dostępne na tych terenach, łatwo się rozłupuje pnie na pół a przy tym po wysuszeniu jest bardzo lekkie, co ma znaczenie przy sterowaniu tratwą. Rozłupane pnie wiąże się rzemieniami do poprzecznych belek i tratwa gotowa. Jedyną wadą takiej tratwy jest to, że suche drzewo łatwo nasiąka wodą i po kilku dniach zanurza się całkowicie w wodzie uniemożliwiając sterowanie. Dlatego jedyną możliwościom dalszej podróży było okresowe wyciąganie tratwy na brzeg i suszenie drzewa. Aby przyśpieszyć suszenie, myśliwi unosili tratwę na podporach i rozpalali pod tratwą ogniska. W ten sposób czas schnięcia drzewa z którego zrobiona była tratwa skracał się do kilku dni. Właśnie podczas takiej przymusowej przerwy w podróży spotykamy naszych bohaterów tej opowieści.
Tato, tato, już jestem! - Dobiegł z oddalonego od rzeki lasu młodzieńczy głos. Po chwili z za drzew ukazała się zbiegająca ze zbocza sylwetka chłopca. Obok chłopca biegł pies, na ostatnim odcinku przyśpieszając i dobiegając w ten sposób do siedzących przy ognisku ludzi pierwszy. Pies przywitał się z panem, obwąchał leżącą przy ognisku zwierzynę i worek, który PIERRE postawił obok. Worek był kiedyś bukłakiem na wodę, ale z powodu coraz liczniej pojawiających się dziur i rozdarć dawno przestał pełnić tę rolę. Przy obwąchiwaniu worka pies nagle zjeżył się, zawarczał, cofnął kilka kroków i szczeknął. Do ogniska dobiegł zasapany ANDREAS.
- Tato, widziałem cię z daleka jak szłeś brzegiem rzeki, chciałem wyjść ci na przeciw ale nie zdążyłem - Wypowiedział z przerwami zasapany chłopiec.
Szczeknięcie psa zwróciło uwagę wszystkich na worek, który zaczął się dziwnie poruszać.
- ANDREAS, chłopcze, przynieś klatkę w którą łapaliśmy bobry, mam coś co musimy tam umieścić - powiedział tajemniczo PIERRE.
- No właśnie, co jest w tym worku, jeszcze się nie pochwaliłeś - Zaciekawił się MICHAEL.
- Zaraz wszyscy zobaczycie - PIERRE podniósł worek i wytrząsnął zawartość do przyniesionej przez syna klatki. Klatka, aby stawić odpór bobrzym zębom była wykonana z żelaznego drutu i posiadała w jednej ze ścian ruchomą klapę, która była zamknięciem. Do klatki z worka wypadł Wilczek. Przerażony zaczął się miotać po jej wnętrzu szukając wyjścia. Wkrótce znieruchomiał w kącie klatki i obserwował otoczenie przestraszonymi oczyma. Wszyscy zebrani nachylili się nad klatką, co sprawiło, że Wilczek jeszcze bardziej się skulił.
- To wilk- Powiedział rozczarowany MICHAEL - I w dodatku mały szczeniak. Po co go złapałeś? - Zapytał PIERRA.
-A co, nie przyda się? - Odpowiedział pytaniem PIERRE. - Teraz jest mały, ale jak go trochę podkarmimy i urośnie to będzie nadawał się do sprzedaży. Są bogaci ludzie w wielkich miastach, którzy zapłacą dużą sumę aby mieć oswojonego wilka w swojej menażerii.
- Wilków nie da się oswoić. - Wtrącił uwagę JEAN. - Jeszcze nikomu się to nie udało. One zawsze będą dzikie. Pies będzie ci służył, wilk zawsze pozostanie wolny.
-A może zostanie u nas? - Z nadzieją spytał się ANDREAS.
- Masz już psa, po co nam jeszcze wilk. - Zdziwił się ojciec.
ciąg dalszy nastąpi...
(dobrze, że ten wilk ma tylko dwa lata, bo inaczej chyba nie skończyłbym w tym roku tego Wilczego CV...) (chyba będę pisał skrótami, bo końca nie widać [jak mawiał Sz. M.] im dalej w las tym więcej drzew...)
WYBRANA WATAHA.
No cóż, Wilk oczekuje propozycji, czy jakaś WATAHA była by zainteresowana przyjęciem takiej przeciętnej persony. Chętnie nauczy się życia w sforze, potrzebuje więc dobrych nauczycieli. Rozpatrzy każdą propozycję lub jeśli takich nie będzie pozostanie samotny i spróbuje założyć własne stado. Zawsze jednak pozostanie ukrytym pragnieniem Wilka odnalezienie własnej, utraconej rodziny, która została w SERCU KNIEI.
WYBRANA RANGA.
Jeśli jest niższa od zera, to jest akurat dla Wilka, chce przejść wszystkie etapy kariery, będzie dążył do najwyższej (dotyczy tylko watahy), jeśli zostanie samotnikiem będzie sobie alfą i omegą.
Wszystki postaci, imiona postaci, niewykorzystane wątki fabuły itp. są własnością autora i wymagają zgody na wykorzystanie w innych miejscach ® ALL RIGHTS RESERVED® |
|
|
|
|
franciscawu69
Gość
|
Wysłany: 2022-03-08, 03:01 My new hot project
|
|
|
Scandal porn galleries, daily updated lists
http://unnderageporn.hotblognetwork.com/?daniela
first time auditions porn video jamie woods tube porn spit in panties porn moms hd porn eva mendez porn videos |
|
|
|
|
franciscawu69
Gość
|
Wysłany: 2022-03-08, 03:06 Hardcore Galleries with hot Hardcore photos
|
|
|
Free Porn Galleries - Hot Sex Pictures
http://lesbian.forced.instakink.com/?daphne
slim body fit porn alicia machado porn porn workout in sweats pantyhose vanilla red dp porn videos red tube murder porn |
|
|
|
|
mablefm18
Gość
|
Wysłany: 2023-01-27, 14:53 Best Nude Playmates & Centerfolds, Beautiful galleries d
|
|
|
Sexy pictures each day
http://hunterstown.frefut...ixxx.com/?paola
free granny black porn website trade porn password candy striper porn movie category porn videos tyne girl free porn tube |
|
|
|
|
fanyfansemuri
Gość
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
NAKARM MNIE ZANIM ODEJDZIESZ.
| Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 10 |
|
|